Ciekawostki
Z wizytą w THE BELL EATERY

Rzadko recenzuję miejsca, bo czasu na wyjścia i degustacje mam bardzo mało. Ale dziś, za namową koleżanki, wybrałam się do The Bell Eatery – miejsca, o którym rozpisują się z zachwytem media i blogerzy.

Rzadko coś mnie urzeka, ale dziś muszę powiedzieć, że naprawdę podoba mi się to miejsce i z czystym sumieniem mogę je Wam polecić. Z zewnątrz ogromna szklana witryna pod osłoną czarnej, stylowej markizy pozwala zerknąć ciekawskim do środka…

A tam?

A tam lampa w kształcie dzwonu, pięknie urządzone wnętrze w kolorach złota i butelkowej zieleni, cudowny szef sali Rafał, który uśmiechem wita każdą wchodzącą osobę, a podając talerze opowiada z niegasnącym entuzjazmem o tym, czego będziemy mięli okazję skosztować…

A tam pyszny, wypiekany na miejscu chleb w kolorze czerni (pewnie ma pasować do markizy), aksamitne risotto z kurczakiem (chcę przepis!), tagliatelle pomodoro ze świeżą bazylią (lekkość dania z makaronem mnie zaskoczyła) i dorsz z puree truflowym i grzybami (gdzie dziś kupię trufle?). Taką propozycję zgotował nam na dziś szef kuchni Łukasz Kawaller, zwycięzca pierwszej edycji programu Hell’s Kitchen. I wypada mi pogratulować, bo naprawdę się stara.

Rzadko mówię co porabiam w wolnym czasie, ale tym razem zdradzę, że tutaj będę wpadać często!

The Bell Eatery, ul. Zwycięzców 21, Warszawa, Saska Kępa

Zamieść komentarz

Imię*
E-mail*
Strona